Rok ten zaobfitował u mnie "produkcją"naleweczek.Jak nigdy dotąd.Choć nalewka tzw.Orzechówka wykonania mego przed 3laty przeszła do historii, zbroczona krwią.Otóż dzień po przejeździe do domu z nowo narodzonym dzieckiem przypomniałam sobie że orzechy na nalewkę już się podstarzały.Zaczęłam je więc kroić tasakiem. Istotnie były juz za twarde.Ze złością więc walnęłam nożem trafiając w palec zamiast orzecha. (...ale mądra byłam...)
Palec został przyszyty a nalewka jak mówię okupiona krwią.Wyobraźcie sobie jak karkołomne było moje zajmowanie się maleństwem które trzeba było kąpać ,przewijać ,karmić...etc..
Jeszcze ok.2 tygodni będą tkwić w słojach .Później zostaną zlane do butelek.
Wczoraj od Ojca weselnego dostałam nalewkę z pigwy,bimberek i porterówkę.Bimberek już w karafce.Nieźle -prawda?W poniedziałek zaś muszę jeszcze poprosić o dokładny przepis na porterówkę.Jest ekstra.Pigwówką podzieliłam się z "bliźnimi'
".Pigwówka była jakaś inna-na miodzie lub cuuś w tym stylu.Zasięgnę języka także.
A sos słodko kwaśny zrobiłam wg.przepisu podanego przez Agę z Oazy.aga
Mniam mówię wam.Jeśli ktoś potrzebuje wzór który zastosowałam do etykiet (nie mojego autorstwa ,ściągnięte z sieci)proszę .
Radosnej niedzieli z odrobinami choć przebłysków słońca wam i sobie zyczę-aga
Oj, szalejesz kobietko:D Zdjęcia , jak zawsze cudne, wspaniała kanka i stare odważniki i te słoje z "takowąż " zawartością :D Wprost nie mogę odkleić się od monitora:D a i uważaj na paluszki...:D
OdpowiedzUsuńBuziole
Bedzie co pic u Ciebie. Historia palcem straszna.
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że sosik smakuje.Ja też jestem nim zachwycona!
OdpowiedzUsuńA naleweczek też masz niezłą kolekcję!!!!!Muszę poczytać cos o porterówce.Ciekawe co to za truneczek..
Śliczne zdjęcia!
Pozdrawiam
Mchhh, na zimowe zawieruchy warto do Ciebie zachaczyć bo będzie się czym rozgrzać
OdpowiedzUsuńps. jak zawsze i o każdej porze roku
buzka
Nalewka domowej roboty to jest to!
OdpowiedzUsuńaż mnie potrząsnęło....co za orzechowa historia!!!!!...u mnie włwśnie zasypana cukrem pigwa......a orzechówkę....zabieram sie już 3 lata.....i zawsze zapomnę w porę się ocknąć:)))-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa nie robiłam jeszcze nigdy nalewek, ale za to dżemików mam sporo. Może pstryknę kilka fotek mojego parapetu i tez pokażę. Chociaż na razie bardzo ubogi jest... ;o(((
OdpowiedzUsuńPoza tym widziałam salę na fotkach -tą w szarościach, czerni, bieli i wrzosach. Wow - straaasznie mi się podoba.
A ten palec - to poważnie sobie odcięłaś????? Masakra normalnie!
Jestem pod wrazeniem az tylu nalwek, ja zrobilam tylko wisniowke i juz sie konczy:(
OdpowiedzUsuńMysle o nalewce z pigwy ale czy uda mi sie? musze poszukac jakiego przepisu.
Swietne aranzacje:)
pozdrawiam
u mnie naleweczek skromnie w tym roku.. jak patrze na Twój zapas to aż zazdroszczę:)a wiesz, ze w Polsce odbywa się festiwal nalewek ..w Poznaniu..?
OdpowiedzUsuńNajchętniej to zaprosilabym was i degustowałybyśmy razem.A z tym festiwalem o którym mówi Tabu -fajna sprawa tylko troche daleko.Pozdrówka szczególne dla was komentatorek!!!!!!!!!!-aga
OdpowiedzUsuńAch te naleweczki. Wiele fajnych, babskich wieczorów spędziłam przy takich domowych trunkach :)
OdpowiedzUsuńNo, no... sporo tego, faktycznie wieczór babski przy takowej naleweczce...
OdpowiedzUsuńA aranżacje masz super, zawsze z ciekawością je oglądam i nieustannie podziwiam to, że potrafisz wyczarować takie klimaty z niby zwyczajnych rzeczy
Aga, moje fotki zrobione są w Grabownicy. To trochę na uboczu. Skręca się w lewo tuż za Dworkiem. Mniej więcej na przeciw PGR-u. I jedzie do końca tą drogą. Jakiś gość nagromadził takie stare przedmioty i nazwał to "Mały Skansen", ale przyznam Ci, że mi osobiście żal tych przedmiotów, bo niektóre to prawdziwe perełki, a on wcale o to nie dba. Po prostu ma i.... tyle.
OdpowiedzUsuńZanim przelejesz nalewki do butelek to już Cię odwiedzę i pomogę Ci w degustacji :)
OdpowiedzUsuńMadzik zamailuję -okij?
OdpowiedzUsuńJudyta trzymam Cię za słowo!
Witaj :) przejrzałem blog i jestem pod wrażeniem projektów ,aranżacji i pięknych sukien Na pewno będę tu zaglądał i oglądał :)
OdpowiedzUsuńChoć prawie nie pijam alkoholu to
u mnie naleweczki też już zrobione. Bardzo lubię nalewkę z miodu mniszka lekarskiego :)
Pozdrawiam serdecznie
Coś mi się widzi, że jak naleweczki dojrzeją, będzie niezła impreza podczas degustacji ;-)
OdpowiedzUsuńKochana dziękuję za przmiłego SMS - ka !!!!
Relacja na blogu zapraszam ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Aguś co za historia aż gęsiaka dostałam!!!Imponująca kolekcja nalewkowa - ciekawe jak będą smakować!Dobrze że jesienno zimowe wieczory sa długie ...to zapewne wystarczy Ci czasu na degustacje!Pozdrawiam serdecznie!Super te odważniki!Buziaki:)
OdpowiedzUsuńPS już się turlam...ale dam radę już tylko miesiąc pozostał!
Historia straszna, ale dalej robi się weselej ;) Takie nalewki to super sprawa, trochę zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNie dość że pysznościowe nalewki to jeszcze w takiej oprawie podane - pięknie jesiennie i aż chce się tu zostać ;-) Etykietki takie troche rodem z helloween ale wyjątkowo im dobrze w towarzystwie ozdobionych słoików.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wow, nalewki to coś co Kasie lubią najbardziej. Ostatnio piłam orzechową naleweczkę ale uwaga... z orzechów laskowych. Była przepyszna i nie jest tak ciemna jak z włoskich, ma bardziej delikatny smak. Zdecydowanie mi lepiej smakowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Kajka z http://mojemarzeniaija.blogspot.com/
Historii poporodowych nie zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńWidzę,że dojrzewa naleweczka z dzikiej róży, niebo w gębie!!!
Pozdrawiam