Wiele razy przybierałam się do zakupu moździerza.
Jednak nie miałam tego kopa właściwego .W UK nawet widziałam taki który przypadł mi do gustu -jakby z malachitu.Jednak był zbyt ciężki by dźwigać go do samolotu.Odpuściłam więc a później bardzo żałowałam.
Sisterka moja wiedziałam o moich zamiarach i chęciach.
I...dostałam w prezencie.Ależ sie ucieszyłam.
Dostojny ,czarny.Bardzo ciężki.Bardzo mi"leży"...Teraz muszę się nauczyć stosować w praktyce.Tak by weszło mi w nawyk i służyło.
Jeśli macie jakieś sugestie w kwestii zastosowania -podrzućcie.
Miłego słoneczno -jesiennego dnia życzę Wam-aga
Bardzo ładny :))
OdpowiedzUsuńJa się do zakupu moździerza tak przymierzam od dawna :))
Pozdrawiam
Kurczę nigdy nie myślałam o zakupie moździerza ale jak zobaczyłam go u ciebie to chyba zacznę polowanie!Może mi się poszczęści i upoluje równie piękny jak twój.
OdpowiedzUsuńwow,ja tez mam podobne"maleństwo", a jakby spadlo na stopę to zostaje krwawa miazga:P
OdpowiedzUsuńNiesmialo podpowiadam: podobne sa w Ikea
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny! I piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńDokładnie taki mam ;) Z Ikea właśnie i ubóstwiam go nad życie. Z rad zaś.
OdpowiedzUsuń- po pierwsze primo: nie spuszczać na stopę bo zostaje krwawa miazga :D
- po drugie primo: nie spuszczać na podłogę nie podstawiwszy stopy, bo zostają kamienne okruchy (wiem - sprawdziłam)
- po trzecie primo: to się myje (mimo, że wszyscy mówią, że się nie myje) tylko trzeba odpowiednio dokładnie wysuszyć po użyciu
- po czwarte primo-septimo: do ucierania ziół warto dodać kilka ziarenek grubej soli, wtedy się genialnie uciera - ja tak robię z bazylią (listkami, nie kotem) - wrzucam listki i kilka ziarenek soli, ucieram na ślicznie zieloną papkę i do serka wiejskiego. Jak się przez noc przegryzie w lodówce wychodzi miodzio. A moja N uciera drożdże z cukrem na pizzę i jest to zdecydowanie najlepsza pizza jaką w życiu jadłam. I to ponoć właśnie przez te utarte drożdże...
Super ten moździerz... ja mam stary chyba po babci.. na pewno po mamie, to zdaje się mosiądz jest...
OdpowiedzUsuńMi tez przydal by sie taki gadzet w kuchni, musze pomyslec:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ps: te rady od Mi przydadza sie:)
MAM,..ALE TYLKO JAKO PAMIĄTKA I DEKORACJA:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za rady :) Kupiłam moździeż bo kilka razy potrezbowałam go, przy okazji jakiegoś przepisu....jak na złość od kilku mc nie wiem po co ja go w rzeczywistości kupiłam :) Ale obiecuję sobie, że będę miażdżyć świerze zioła. Pomysł z drożdżami genialny :)
OdpowiedzUsuńSuper jest:)...a ja nie mam ;P :D Chyba muszę się postarać;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, Aguś:)
Uściski
ciesze się że się nim cieszysz:*)
OdpowiedzUsuńMała Duza Mi -dzieki za super podpowiedzi.Jakżesz cenne.Ten jest z Ikea -taka moja podpowiedz(o czym wspomina anonimowy).Cenowo wiem ze korzystniej aniżeli w innych sklepach.Ucieszyły mnie bardzo wasze słowa .Wielka radośc sprawiaja mi te dziewczyny które pisza po raz pierwszy do mnie.Witam Was .Dzieki że jesteście.Miłego dnia-aga
OdpowiedzUsuńłał super!ja mam tylko taki zabytkowy i do dekoracji...czas to zmienić!Buziaki:)
OdpowiedzUsuńNie mam ale widzę, że trzeba zakupić, piękne zdjęcia,,,,pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńpesto, pesto sobie możesz w moździerzu utrzeć :o)
OdpowiedzUsuńi w ogóle zioła, przyprawy i to co w "pestkowej" postaci ...
Piękny.
OdpowiedzUsuńBardzo w moim typie;-)
całuski
Piękny... właściwie też powinnam kupić kamienny... mam dębowy. Miażdżę w nim suszone zioła, pieprz, suszone owoce jałowca, pieprzu ... zastosowań tysiące, a do tego jaka piękna dekoracja...
OdpowiedzUsuńBuziaki :))
no prosze taki sam mozdzież dostałam od brata na urodziny :)
OdpowiedzUsuńMam identyczny :)
OdpowiedzUsuń