Przytargałam do domu kolejne drzwi -fajne stare choć jeszcze mało sfatygowane.Posłużyły mi do zaaranżowania ściany na tarasie.Ciężkie okrutnie. A żeby było ciekawiej ,wczoraj znów dostałam kolejne jeszcze starsze i z fajną historią.Znoszę tak i cieszę mocno 'michę' gdy tylko natrafia się taka okazja sprzątnięcia komuś niepotrzebnych rupieci. Część myślę posłuży mi kiedyś za podobrazia-choć póki co moje farby już dawno zaschły ale nowiutkie pędzle jeszcze w dziewiczym futerale (Dorka dzięki)czekają na swój czas.Stół zrobiony prawdopodobnie w 1940roku- dostałam ku mej radości od fajnych znajomych którzy sprzedali dom super wpasował mi sie w klimat.
Zarówno drzwi jak i stół muszą przejść małą metamorfozę -póki co są tylko umyte.Deski na stole wygiął czas i wilgoć ganku na którym się znajdował.W spękaniu farby myślę że pomoże mi nieco deszcz i śnieg -a później "się zobaczy-zobaczy się".


Wrzosowsko
-brzmi dość dumnie ,szumnie -kilku metrowy pas ziemi ,powstało juz blisko miesiąc temu .Szkoda było mi szpaleru kwitnących aksamitek ale cóż...Miejsce gdzie powstało wrzosowisko nie jest zbyt osłonięte od wiatru-a u mnie biesy i czady często dmuchają w tę stronę..Okna nie da się czasem otworzyć a jak już otworzysz to wyrywa z futrynami.Chucham jednak by wrzosiki poprzyjmowały mi się.Pod szyszkami ,korą dałam matę więc korzeniom powinno być cieplej a jak szyszek ubędzie to okazja do wycieczki do lasu.
Tak więc cały czas coś przesadzam ,dosadzam a zima mam nadzieję wezmę się z zwiezione graciorki,nie dorobione fugi w moazikach etcc...
Bardzo dziękuję za wspólny czas ,za wasze słowa,za komentarze które czasem zostawiacie .Witam serdecznie nowe obserwatorki i jeśli ktoś ma chęć przypominam o candy .
W niedzielę ogłoszę wyniki.
pozdrówka ciepłe-aga