Już naście lat temu gdy zamieszkałam na pierwszej stancji studenckiej zakochałam się w owym młynku.Stał wówczas dostojnie na fortepianie.Obok stała srebrna cukiernica do której oczywiście też wzdychałam nieraz. Niejednokrotnie wycierałam z niego kurze a przy okazji głaskałam swój obiekt marzeń.Pan Julian powiedział kiedyś:to będzie twój prezent ślubny.Jakoś mało było to dla mnie realne-tym bardziej że był to posag jego żony lub ich prezent ślubny.Gdy odwiedziłam p.Juliana chyba w zeszłym roku (ofiarował mojej córci wówczas porcelanową tancerkę)nawet nie śmiałam wspomnieć ani nawiązać w ogóle do młynka.Byłoby to mało ambicjonalne zachowanie.A ambicja jest cechą na którą jestem wyczulona mocno.Cieszyłam się jak durna że jestem znów w tym domu .Pamiętam zapach tej kamienicy,starych murów,pewno też mało wietrzonych..samo spotkanie z panem Julianem to wielka radość dla mnie i wiem że obopólna.Teraz będąc w Krakowie (wreszcie i znów)odwiedziłam p.Juliana-zwanego Dziadkiem.Powiedział mi że pamięta co mi obiecał .Byłam w szoku.Powiedział ze pragnie abym to ja miała ten młynek jako pamiątkę po nim.,bo po jego śmierci nie wiadomo kto by to zagarnął.Na dodatek moje dziewczynki dostały także pamiątkowe prezenty-porcelanowe figurki ale o tym innym razem.No i tak stałam się szczęśliwa posiadaczką srebrnego,wymarzonego młynka.




Łyżeczka (kolejna do kolekcji)szkoda tylko że z plastikową rękojeścią i świeczniki w tle to nowe krakowskie nabytki.
A przy okazji prezentowej -serduszko to także prezent tym razem od
Ewy.
Ewo dziękuję bardzo !!!!!i sprawiałaś mi wielka radość(...)!
Dzisiaj tak nie budowlano wreszcie .Jednak ciąg dalszy płytek przede mną w tym tygodniu.
Sporo zaczętych -tzw.rozgrzebanych prac czeka.Po tygodniu ferii muszę wiele nadrobić.
Podsyłam tradycyjnie ciepłe pozdrówka i dziękuję za Wasza obecność i słowa-aga